|
"CZE-NE-KA" |
Polski Zwiazek Dogoterapii | | |
CZE-NE-KA
Fundacja Przyjaźni
Ludzi i Zwierząt
ul. Petöfiego 4/1
01-917 Warszawa
tel./fax
+48 22 864-71-53
+48 603 406 158
NIP: 118-14-14-093
KONTO:
Raiffeisen Polbank
86 1750 0012 0000
0000 2237 8977
Podaruj nam 1%
KRS: 0000194959
|
1987 - Pierwsze spotkanie Cze-ne-ki z niewidomymi dziecmi w Laskach.
DOGOTERAPIA
Był początek roku 1987 gdy zaproponowano mi realizację dosyć niezwykłego zadania filmowego. Miałam przygotować gęś i 2 psy do filmu "Widzę" realizowanego przez Bogdana Dziworskiego, w studio Iżykowskiego z udziałem dzieci niewidomych. Byłam pełna obaw : czy uda mi się "przekonać" moje zwierzaki, że nie wolno im uciekać i unikać dotyku nawet gdy dziecko złapie rączką w niewłaściwym miejscu czy też zbyt mocno. Nie miałam czasu na zbyt długie przygotowanie zwierząt, więc kiedy spotkałam się z dziećmi - aktorami - byłam trochę niepewna - jak to będzie? ...
Dzieci były ciche, spokojne. Dowiedziawszy się, że w studio są już zwierzaki nie zerwały się, tylko ze spokojem zapytały: - gdzie? i czy mogą je zobaczyć ? Zdziwiłam się w pierwszej chwili, że użyły słowa "zobaczyć" gdyż wiedząc, że są niewidome zastanawiałam się jak do nich mówić aby nie używać słów "widzieć czy "zobacz". Jakież było moje radosne zdziwienie gdy na moje przyzwolenie psiaki pierwsze podeszły do dzieci i wesoło merdając ogonami pozwalały się głaskać i czochrać maleńkim rączkom, odwzajemniając pieszczoty potężnym liĽnięciem mokrego i ciepłego jęzora... Wszyscy w studio patrzyli przez chwilę jak zaczarowani - była niemalże absolutna cisza. Wśród tej ciszy rozległo się nagle gęganie gęsi, która zamknięta w koszyku dała znać o sobie. To było ogromne zaskoczenie. Dzieci wiedziały, że będzie jeszcze gęś ale nigdy nie "widziały" takiego ptaka a i z opowieści wiedziały, że gęsi lepiej jest unikać bo szczypią. Ale ta gęś była nietypowa: to bohaterka z filmu P. Janusza Łęskiego "Urwisy z Doliny Młynów" - słynna Klementynka.
Z pewną obawą dziewczynka pierwsza wyciągnęła do niej rączkę. Przytrzymałam Klementynkę za dziób, wiedząc że ona poznaje wszystkich delikatnie skubiąc dziobem. Pierwsze lody zostały przełamane - dzieci coraz odważniej dotykały gęsiej szyi dziwiąc się że taaaka długa. Uprzedziłam je, że teraz gąska chciałaby je dotknąć swoim dziobem - tu pokazałam gdzie on jest i jak "wygląda" - cały czas trzymając ją za ten dziób. Dzieci się zgodziły. Powiedziały, że nie będą się bać. Puściłam dziób Klementynki i pozwoliłam teraz jej zapoznać się z dziećmi. A ona jakby wiedząc, że tym razem jest coś innego w tych dzieciach, zaczęła je poznawać dotykając najpierw ich ubrania a potem delikatnie skubiąc dziobem przyjaĽnie gęgając jakby mówiąc:"nie bójcie się, ja wam krzywdy nie zrobię" - i one to zrozumiały... Podałam im do rączki kubek z wodą dla Klementynki. Zanurzyła w niej dziób i napiła się trochę, poczym... ochlapała dzieci. Roześmiały się. Zrobiło się wesoło...
- A co ona jeszcze potrafi ?
- A czy psy ją lubią ? A ona pieski ?
- A gdzie ona mieszka ?....
Tłumaczyłam im, że gęś to ptak i ma pióra, a pies to zwierzę - ssak i ma sierść...
A gdy padło pytanie o kolor to nagle ja się czegoś od nich nauczyłam... Otóż dla mnie biała i czarna kartka papieru jest taka sama gdy zamknę oczy. A one umiały je odróżnić. Inne podstawowe kolory też... *
Kolejne dni zdjęciowe ugruntowały we mnie postanowienie, że gdy będę wolniejsza to w uzgodnionym z zakonnicami, opiekującymi się młodymi aktorami, terminie odwiedzę Zakład w Laskach by i inne dzieci mogły "zobaczyć" moje zwierzątka...
Kiedy tam się zjawiłam z ARIKĄ i młodziutką CZE-NE-KĄ dzieci tak bardzo się cieszyły, że ja miałam ze wzruszenia łzy w oczach. A moje psiaki też były w przysłowiowym "siódmym niebie"...
Taki był początek mojego zainteresowania problemem dzieci niepełnosprawnych, w tym przypadku niewidomych. Dzięki temu filmowi a potem poznaniu siostry Małgorzaty odkryłam, że tak niewielkim wysiłkiem mogę sprawić dziecku tak wiele radości. Mogę umożliwić nie tylko sympatyczny kontakt z psem : tj. pogłaskanie go przytulenie się do jego miękkiej, jedwabistej sierści czy też ciepły i mokry dotyk liżącego psiego języka lecz znacznie, znacznie więcej...
W społecznej opinii brak wzroku uważa się za jedno z największych nieszczęść jakie mogą spotkać człowieka. Powoduje on przede wszystkim ogromne zubożenie i trudności w procesie poznania. Oczywiście skutki tej utraty wzroku są zależne od wieku, w którym nastąpiło to nieszczęście. Wczesna utrata wzroku pozbawia dziecko całkowicie możliwości wizualnego poznania świata. W tym przypadku niezmiernie ważne jest zapewnienie mu dopływu informacji o świecie wszystkimi możliwymi sposobami czy poznania otoczenia na skutek jego własnej aktywności i samodzielności. Ten kontakt z nieznanym zwierzakiem to przyśpieszenie rozwoju funkcji poznawczych a zwłaszcza myślenia wyobrażeniowo -pojęciowego, które odgrywa szczególną rolę w procesie rozumowania przez analogię. Zaburzenia w funkcjonowaniu analizatora wzroku jest upośledzeniem sensorycznym, które powoduje ograniczenia w odbiorze informacji oraz w następstwie zaburzenia w ich przetwarzaniu. Zatem dodatkowa stymulacja sensoryczna z otoczenia, głównie dotykowa, słuchowa i węchowa jest niezbędna dla prawidłowego psychoruchowego rozwoju dziecka a zwłaszcza części korowej analizatorów. Może ona odegrać ważną rolę w kształtowaniu umiejętności orientacji przestrzennej i poruszaniu, w uczeniu się samodzielności manipulacyjnej, a nawet w opanowaniu mowy ( zdarza się bowiem, że niezależnie od utraty wzroku występuje również w mniejszym lub większym stopniu niedorozwój psychiczny ). Brak wzroku lub jego częściowe uszkodzenie ogranicza rozwój wymienionych instrumentów regulowania stosunków z otoczeniem, uzyskiwania równowagi z otaczającym światem, uczenia się wyższych form regulacji psychicznej i wzbogacenia treści życia psychicznego. Kompensacja braku wzroku odbywa się bowiem na zasadzie strukturalnego połączenia dotyku i zmysłu kinestetycznego ze słuchem, a także węchem. W ten sposób tworzą się zespoły dotykowo - kinestetyczno - słuchowo - węchowe. Dużą rolę w procesach kompensacyjnych odgrywa też mowa (to jest ucho, to łapa, to pysk a to dziób itp. ). Na skutek braku danych wzrokowych słowa są często nieadekwatne do rzeczywistości ( inne jest bowiem ucho człowieka a inne psa, konia, świni czy słonia itd. ). Powoduje to tworzenie się tzw. wyobrażeń surogatowych. Stanowią one substytuty psychiczne tych treści poznawczych, które są niedostępne, a przy tym odgrywają ważną rolę w kształtowaniu świata wyobraĽni i pojęć. Wiele wyobrażeń o świecie powstaje na podstawie prawa analogii. Góruje ono nad tymi wszystkimi stosunkami u niewidomego, który od najwcześniejszych lat uczy się wykonywać analogię tam, gdzie jej widzący nie dostrzega, układa szeregi odpowiedniości i na tej przede wszystkim podstawie buduje sobie pojęcia o świecie zewnętrznym. Dlatego tak ważną rolę odgrywa każde doświadczenie, które wzbogaca świat poznania. Ale nie tylko te elementy są ważne w przypadku dogoterapii. Prawie każdy widział jak wielką przysługę może oddać niewidomemu dobrze wyszkolony pies. Myślę, że jednak mało kto zastanawiał się nad rolą dowolnego zwierzęcia, które może być nie tylko Ľródłem nowych informacji o otaczającym świecie ale także wpływać na rozwój fizyczny i psychiczny dziecka. Dotyczy to oczywiście nie tylko dzieci niewidomych ale także dzieci o różnym stopniu upośledzenia a nawet dzieci zupełnie zdrowych. Każdy bowiem ruch na świeżym powietrzu jest właściwy i potrzebny dla prawidłowego rozwoju młodego organizmu. U dzieci niewidomych, siedzący i bierny tryb życia, stałe nasłuchiwane przeszkody są przyczynami charakterystycznej sylwetki ciała: opuszczona głowa, wklęśnięcie klatki piersiowej, zaokrąglenie pleców, skurczenie mięśni uda, kiwanie głową, zbyteczne ruchy kończynami. Nie są to cechy dziedziczne lecz nabyte. Dlatego tak ważna jest terapia ruchem i stymulowanie ogólnej aktywności fizycznej. Cel ten można bardzo łatwo osiągnąć poprzez kontakt dziecka ze zwierzęciem a zwłaszcza z psem, szczególnie gdy jest on odpowiednio duży i ma łagodny, wesoły i cierpliwy charakter. Taki pies sam będzie zapraszał do zabawy, prowokował dziecko do różnych form ruchu. Osobiście też zetknęłam się z sytuacją gdy nigdy nie uczony tego pies rasy Alaskan Malamute zorientowawszy się, że jego pani w pewnym momencie po powrocie ze szpitala nagle potyka się o niego, wpada na różne przedmioty intuicyjnie zaczął ją śledzić i gdy groziło jej kolejne zderzenie się z przeszkodą, ustawiał się tak, aby sobą odgrodzić od niebezpieczeństwa.
Jak wiemy, poprzez aktywność własną ( m.in. zabawę ) i ruch dziecko poznaje świat, przeżywa radość poznania, zdobywa się na trud osiągnięcia celu mimo utrudnień i przeszkód, wreszcie doznaje satysfakcji i zadowolenia, jako że sukces osiągnięty drogą dużego wysiłku w sposób szczególny przyczynia się do poprawienia własnego autorytetu i odkrywania wielkiego sensu ludzkiego trudu. Ma to też swój wymiar społeczny, stanowi bowiem istotny element poprawienia strony fizycznej organizmu, a więc tego co najbardziej "rzuca się w oczy". Dzięki temu brak wzroku nie budzi tak wielkiej sensacji, a interakcje z osobą niewidomą stają się bardziej normalne, bez elementów litości, niezdrowego miłosierdzia czy upokorzenia.
Od tych pierwszych kontaktów z dziećmi niewidomymi upłynęło dużo czasu, czas ten jednak nie był stracony lecz wykorzystałam go do zaznajomienia się z wieloma problemami, z jakimi te dzieci spotykają się na codzień. Przeprowadziłam wiele rozmów z fachowcami w tej dziedzinie i przestudiowałam wiele fachowych publikacji. Pozwoliło mi to na wyrobienie sobie pewnego poglądu, którym będę się chciała zająć jako pierwsza w Polsce w dalszej pracy. Zwłaszcza, że zorientowałam się iż nikt dotychczas w naszym kraju nie zajmował się tym problemem, chociaż za granicą problemy te są bardzo znane. Przyczyną tego może zresztą jest fakt, że działalność tego rodzaju na ogół nie przynosi zysku, na co obecnie w Polsce wszyscy są najbardziej nastawieni.
Tak się złożyło, że w międzyczasie zetknęłam się z podobnym problemem u dzieci niepełnosprawnych ruchowo. Zauważyłam, że stosunek tych dzieci do zwierząt jest bardzo podobny, a i wpływ tych kontaktów na psychikę oraz rozwój fizyczny jest bardzo duży. Fakt ten pogłębił moją chęć do kompleksowego zajęcia się tym problemem.
W Klubie "CZE-NE-KA" zaczęłam organizować spotkania naszych członków oraz dzieci niepełnosprawnych Początkowo z okazji Dnia Dziecka, na Mikołajki czy z okazji Bożego Narodzenia i karnawału. W lecie i na jesieni, gdy nie było śniegu woziliśmy dzieci 2-kołowymi wózeczkami a zimą robiliśmy duży zaprzęg i przyjeżdzaliśmy saniami ze "Świętym Mikołajem", który nie tylko rozdawał prezenty ale także woził dzieci saniami. W wyniku tych spotkań i kontaktów wpadłam na pomysł zorganizowania większych spotkań z większą ilością członków Klubu równocześnie. I tak powstała idea "Święta Wiosny" corocznego spotkania wszystkich Klubowiczów z dziećmi niepełnosprawnymi. Zjeżdżają się w miarę możliwości wszyscy ze swoimi rodzinami i rozpoczyna się wspólny piknik pod gołym niebem przy ognisku na łonie przyrody. Są konkursy na najlepszą piosenkę, wiersz, wierszyk o sponsorach, najładniejszy rysunek i inne oraz czywiście bieg z psem. W konkursach startują wszystkie dieci na równych prawach. W tych plastycznych, często wygrywają właśnie te zaproszone dzieci niepełnosprawne. Ale i bieg z psem jest dla części z nich po raz pierwszy możliwy. Normalnie, na codzień np. dzieci niedowidzące czy z upośledzeniem funkcji ruchowych nie decydują się na zbyt szybki bieg z obawy przed upadkiem czy śmiesznością, że nie dorównają rówieśnikom. Tu kontakt z psem i życzliwa pomoc rówieśnika, właściciela psa przełamuje te lody. Między jednymi i drugimi nawiązuje się nić przyjaĽni, która owocuje w dalszej przyszłości większą wrażliwością i zrozumieniem potrzeb innych. Udało mi się też namówić sponsorów, dzięki którym dzieci mogą zjeść wspaniałe lody z "Zielonej Budki", słodkie ciastka od "Bliklego", batoniki "Uncle Bens" a przy ognisku usmażyć sobie kiełbaskę i posłuchać indiańskich pieśni. Wszystko to stważa niepowtażalną atmosferę i na długo zapada w pamięci, a wygrana w konkursach przytulanka pozwala na snucie wieczornych marzeń do poduszki.
* Odróżnianie kolorów wśród niewidomych nie jest cechą powszechnie występującą. Trzeba się też tego nauczyć poprzez długotrwały trening aczkolwiek niezbędne są tu własne predyspozycje ( podobnie jak w radiestezji ).
Tekst konsultowany ze specjalistami pracowni tyflologicznej w Laskach.
|
|
|
|