Nazywam się Ewa Mazik. Dzisiaj jestem już pracownikiem Warsztatów Terapii Zajęciowej w Miliczu, prowadzę muzykoterapię. Ale chciałabym opisać to co zobaczyłam w grupie integracyjnej 6 - latków kiedy odbywałam tygodniową praktykę w związku z moją pracą.
Jest grudzień 2000 rok. Przyszłam do Dziennego Ośrodka Rehabilitacyjno-Wychowawczego w Miliczu na grupę przedszkolną, by uczestniczyć w zajęciach, a przede wszystkim obserwować dzieci. Moją uwagę przykuł Andrzejek, który z wielkim przejęciem coś rysował. Spytałam go co to jest? A on odpowiedział: - buda. Potem wziął następną kartkę i narysował kolejną. Podszedł do mnie i znów powiedział: - buda. Zainteresowały mnie te jego domki dla psów, ciekawa byłam dlaczego rysuje właśnie budy. Zapytałam wychowawczyni, co one oznaczają?
Jak mi nauczycielka później wyjaśniła to Andrzejek po dziś dzień bardzo przeżywa wrześniowe zajęcia z dogoterapii. Po prostu stał się pasjonatem psich bud i samych piesków. Dodała jeszcze, że nie od początku z takim entuzjazmem reagował na te białe zwierzaki. W pierwszych dniach był przerażony. Kiedy do niego podchodziły siadał na krzesełko i podnosił nogi do góry.
Jednak końcowy efekt stanowi więź, która wytworzyła się na skutek tego spotkania -długotrwała więź uwieczniona zresztą na zdjęciu - szczęśliwy Andrzejek przytulony do zwierzaka terapeuty.
Ewa Mazik