Zapewne niejeden z czytelnikow tego czasopisma w czasach mlodosci rozczytywal sie w powiesciach Karola Maya James'a Cooper'a Sat Okh'a czy Wieslawa Wernica lub Krystyny i Alfreda Szklarskich. Czyz nie bylismy wowczas pod urokiem tych wspanialych opowiesci o Indianach milczacych wodzach, dumnych i szlachetnych wojownikach walczacych w imie honoru i prawa do wlasnego domu - wlasnej ziemi, w imie prawa do wolnosci - ZYCIA? Swiat Indian, to swiat naszych dzieciecych marzen, na ktorych ksztaltowal sie nasz charakter. Byli istotnie wspaniali w swojej rozpaczliwej walce o ziemie ojczysta. Ulegli, poniewaz ci, przed ktorymi sie bronili, mieli nad nimi przewage liczebna, lepsza bron, a przede wszystkim oszukiwali i zniszczyli podstawe ich zycia. Jeszcze tak niedawno mozna bylo uslyszec powiedzenie : "kazdy Indianin jest zly, dobry jest tylko martwy Indianin" czy inne: "kazdy zabity bizon oznacza o jednego Indianina mniej"... Wtedy wspolczulismy im, byc moze porownujac ich losy do losow naszej ojczyzny... Kiedy doroslismy wiekszosc zapomniala o tamtych latach. Koniecznosc ukonczenia studiow, znalezienia pracy a potem rodzina i dom.... skutecznie oddalila w niepamiec tamte lata...
Ale na szczescie nie u wszystkich. Od ponad dwudziestu lat, czasami z przerwami, spotykaja sie przynajmniej raz do roku ci najwierniejsi swoim dzieciecym idealom. Stateczni ojcowie i matki przedstawiciele roznych zawodow : nauczyciele, elektronicy, kierowcy, lekarze, handlowcy, gornicy, ksiegowi i nie sposob bylo by tu wymienic wszystkich, tak wielki jest przekroj tych, ktorzy nadal "bawia sie w Indian" - nazywaja sie indianistami. Z roku na rok przybywaja nowi. Liczna jest grupa mlodziezy i studentow. Wymieniaja poglady, ucza sie technik wyszywania koralikami strojow, poznaja legendy i wierzenia indianskie, biora udzial w grach i zabawach. Ucza sie szanowac przyrode - Matke Ziemie.
W ostatnich latach jeszcze jeden element wzbogacil te tradycyjne spotkania indianistow. Malo kto bowiem zastanawial sie nad okresem zycia Indian zanim przybyli biali do Ameryki i przywiezli ze soba konie, ktore zrewolucjonizowaly jednak zycie Indian. W tych zamierzchlych czasach, role jedynego (oprocz wlasnych nog i grzbietu) srodka transportu spelnial pies - do dzis najwierniejszy Przyjaciel czlowieka. Alaskan Malamute to chyba najbardziej znany indianski przedstawiciel psiego rodu. Tak jak przywieziony z Europy a potem zdziczaly i rozprzestrzeniony po calej Ameryce kon umozliwil Indianom szybkie pokonywaie ogromnych przestrzeni prerii tak (niestety!) indianski pies pociagowy umozliwil bialym podboj polnocnych czesci kontynentu i przezycie w surowym klimacie w czasie goraczki zlota. Po raz ostatni na Zlocie goscila najstarsza w Polsce przedstawicielka rasy Alaskan Malamute jedenastoletnia CZE-NE-KA. To imie nadal jej legendarny juz SAT OKH - syn Polki i indianskiego wodza - znaczy ono "Wesoly Pies". To wlasnie dzieki niej indianisci zaczeli interesowac sie psami, hodowac je ( znacznie prosciej jest miec psa niz konia w domu! ) i uczestniczyc w wyscigach psich zaprzegow. Skradajaca sie po obozie, zagladajaca do kazdego gdzie tylko ktos ja zawolal Cze - Ne - Ka, w ostatnich latach byla prawdziwym duchem opiekunczym mojego tepee, domu i Zlotow. Odeszla do "Krainy Wiecznych Lowow" ale na zawsze pozostanie w mojej i moich Przyjaciol pamieci...