Chciałabym podzielić się z czytelnikami CZE-NE-KI moimi spostrzeżeniami na temat ciekawego zachowania psów. Do Klubu Młodych Przyjaciół CZE-NE-KI należę rok. Jestem alergiczką i nie mogę mieć psa, ale na dworze nic mi nie jest więc zawsze kiedy mam czas idę do Pani Marii i spaceruję z jej zwierzakami. 1.09.2000r. wujek zaproponował jednodniowy wyjazd na działkę. Mama zgodziła się, żebym wzięła któregoś z czworonogów Pani Marii. Wybór padł na białe futerko - LADY (czyt.: Lejdi). W samochodzie samojedka zachowywała się bardzo spokojnie: leżała obok mnie i na nic nie zwracała uwagi. W czasie jazdy zrobiliśmy przerwę, żeby LADY napiła się i rozprostowała łapki. Na działce zdziwiło mnie jej zachowanie. Po zamknięciu bramy spuściłam LADY ze smyczy, ku zdziwieniu wszystkich, suczka zamiast "ruszyć w teren" i zwiedzać działkę, chodziła przy mnie i przy mojej mamie.
Chciałam zrobić LADY zdjęcie w samochodzie, powiedziałam jej żeby wskoczyła na siedzenie, kiedy aparat długo się ładował, LADY z niecierpliwością zaczęła szczekać ale z samochodu wyskoczyła dopiero po błysku flesza. Działkę zwiedziła idąc przede mną i co chwila się oglądając. Na wycieczce po lesie my szłyśmy pierwsze, a mama i wujek za nami. Lady co chwila oglądała się na nich i dopiero gdy zobaczyła że są, szła dalej.
Zdziwiło mnie to, ponieważ znałam ją zaledwie pół roku i nie chodziłam z nią często, a mimo to LADY wiedziała, że jest ze mną i musi się pilnować - uznała mnie za tymczasowego przewodnika "stada".
Drugim ciekawym przypadkiem jest zachowanie PEPOON (czyt.: Pepun) - młodej malamutki pani Marii. Za zgodą pani Marii wzięłam PEPOON do siebie na dwa dni . Psisko najpierw zwiedziło całe mieszkanie potem zajęło się kanarkiem. Kiedy ptaszek skakał z pręta na pręt, PEPOON śmiesznie kręciła łebkiem. Potem zaczęła trącać klatkę łapa. Jednak najciekawiej zachowywała się na spacerze. Wychodziła chętnie , ale ciągnęła w stronę swojego domu. Nie mając innego wyjścia , wracała do mnie. Byłyśmy na dwóch spacerach i za każdym razem powtarzało się to samo. Koło godziny czwartej PEPOON była już zupełnie inna niż po przyjściu. Kładła się w kacie i wzdychała - jak człowiek. Ja dostałam uczulenia, wiec o 21.00 trzeba było psiaka odprowadzić. Przez połowę drogi PEPOON ciągnęła jak wściekła. Nie reagowała na nic - ani na smakołyki, ani na wołanie. Kiedy zorientowała się ze idziemy do jej domu, widać było ze poweselała. Co chwila oglądała się na nas. skakała a na każde zawołanie PEPOON przybiegała. Zachowywała się tak jakby chciała podziękować, ze nie musi nocować w obcym miejscu bez swojej "sfory". Kiedy doszłyśmy już do domu Pani Marii PEPOON bardzo się ucieszyła na widok swoich właścicieli i czworonożnych przyjaciół.
Bardzo ciekawe jest zachowanie tych dwóch psów. Lady jest starsza i dobrze wie ze jeśli ktoś zabiera ja do siebie , to prędzej czy później i tak wróci do domu. PEPOON jest jeszcze młoda i chyba bała się ze może już do domu nie wrócić. W kilku opisach ras północy czytałam ze są to psy łatwo znoszące rozstanie z właścicielem. Jednak na przykładzie młodziutkiej PEPOON nie da się tego potwierdzić. Ona bardzo kocha swoją panią i chyba nie wyobraża sobie dłuższego rozstania.
Marta Roszczyk