XI Międzynarodowe Wyścigi Psich Zaprzęgów JESIEŃ 2000. Czekałem na ten dzień z niecierpliwością, aż w końcu nadszedł. Spotkaliśmy się wszyscy w Parku Młociny o godz10:00. Jest to bardzo piękne miejsce nad Wisłą. Trasa wyścigu była szeroka, dobrze przygotowana, otoczona bujną roślinnoscią. Pogoda przez dwa dni nam sprzyjała.Stanęliśmy do rywalizacji. Gdy spikier zapowiedział mój numer startowy - moją ulubioną 13-tkę złapała mnie trema. Stanąłem na starcie z psem i prosiłem go aby biegł cały czas po trasie ciągnąc mnie jak stracę siły. W końcu wystartowaałem.
Początek był łatwy, słyszałem doping publiczności. Biegłem dosyć szybko ale w połowie trasy zmęczyłem się i chciałem się zatrzymać lecz nie pozwolił mi na to mój partner DEX. Jakby zrozumiał moje słowa na starcie. Dobiegliśmy szczęśliwie na metę. Ten sam dystans biegliśmy drugiego dnia - było trudniej. Wyniki liczone są jako średnia z 2 dni. Gdy pani Maria ogłaszała wyniki bardzo się cieszyłem z drugiego miejsca. Lecz to nie było najważniejsze. Tego dnia cieszyłem się, że wystartowałem w moich pierwszych wyścigach i poznałem tylu wspaniałych ludzi a w szczególności bliżej panią Marię i pana Mariusza.
Po wyścigach mieliśmy ognisko, panowała wspaniała atmosfera. Wszyscy rozmawiali ze sobą o psach, wyścigach i marzeniach. Ten dzień był dla mnie wspaniałym przeżyciem nigdy go nie zapomnę...
Łukasz Szablak